Uwielbiam Dahlie w bieli i naprawdę nie wiem, co mnie podkusiło, aby uszyć czarny strój baletnicy. Muszę przyznać, że praca z Dahlią wcale nie była taka łatwa. Chociaż duszek bardzo się starał, nie da się ukryć, że jest straszną niezdarą i potyka się o własne nogi. Dahlia nabiera coraz więcej dziwnyh nawyków, czasami widzę jak ukratkiem wymyka się z domu na paluszkach i rozpływa się w powietrzu (chociaż często zdarza jej się przewrócić i narobić hałasu, wtedy zakrywa twarz dłońmi i myśli, że jej nie widać). Ciągle myślę nad towarzyszem dla Dahli, ale nie mogę znaleźć lalki, przy której usłyszałabym w głowie "to ta, chce ją mieć". W zasadzie to były dwa takie modele i ku mojemu niezadowoleniu, jeden jest totalnie niedostępny, drugi za to powoduje duże wątpliwości.
Śliczna jest <3
OdpowiedzUsuńDziękujemy!
Usuń